Scenariusz: Robert Fuest
Reżyseria: James Whiton, William Goldstein
Obsada:
Vincent Price - Dr. Anton Phibes
Joseph Cotten - Dr. Vesalius
Hugh Griffith - Rabbi
Terry-Thomas - Dr. Longstreet
Virginia North - Vulnavia
Peter Jeffrey - Inspector Trout
W kinie roi się od szalonych naukowców, profesorów opanowanych
maniakalną wizją niszczenia, demonicznych genialnych demiurgów i opętanych
wizjonerów. Do tego panteonu wkracza niewątpliwie jeden z genialniejszych
umysłów kina grozy..
Kiedyś przed laty byłem w posiadaniu płyty brytyjskiego zespołu heavy-metalowego
Angel Witch. Przegrywając ją kumplowi, w pośpiechu z ostatniego tytułu spisałem
tylko tajemnicze Dr. Co to za tajemniczy doktor? Nie Caligari, nie Mabuse, nie
Loomis, ani nawet nie Religa. To dr Phibes!
Londyn. Niejaki inspektor Trout, zostaje przydzielony do
sprawy niezwykłego zabójstwa. Mianowicie zostało dokonane przy pomocy...
wściekłych nietoperzy. Na tym się wcale nie kończy, bo w równie kuriozalny
sposób zostają popełnione dalsze morderstwa, wszystkie w środowisku lekarskim.
Trout sprawia wrażenie poczciwiny, ale nie jest pozbawiony inteligencji.
Odkrywa, że zabójca zsyła na swe ofiary plagi egipskie, mordując według
biblijnego schematu, a lekarze są powiązani ze sobą poprzez pewną nieudaną
operację młodej kobiety o nazwisku Phibes. Jej mąż - Anton Phibes, muzyk i
geniusz w kilku dziedzinach nauk, miałby odpowiednią wiedzę, by powodowany
chęcią zemsty, dokonać tak niewiarygodnych zbrodni. Problem w tym, że Phibes
zginął w wypadku samochodowym. Zginął dla świata, ale nie dla zemsty. Straszliwie okaleczony, skrył się w
podziemiach swojej londyńskiej willi i wraz z uroczą asystentką realizuje swój
diaboliczny plan zemsty. Jego przeciwnikiem będzie Trout i kolejny doktor, tym
razem medycyny, który przewodził niefortunnej operacji - dr. Versalius. Nazwisko odnosi się się do Andreasa Vesaliusa, prekursora anatomii, który jako pierwszy dokonał sekcji zwłok. Udowodnił tym samym, że mężczyźnie nie brakuje jednego żebra z prawej strony, z którego miała być zrobiona Ewa, czym naraził się oczywiście klerowi. W filmie miał go zagrać Peter Cushing, ale ponieważ akurat zmagał się z chorobą żony, ostatecznie nie wystąpił.
Phibes bez maski nie wygląda zachęcająco.
Victoria North, jako Vulnavia, asystentka Phibesa.
Clockwork Wizards
Pierwsze co zwraca uwagę to kostiumy i wystrój wnętrz. Dziś taka pochwała
stylu Art Deco może się wydać nieco kiczowata, ale wówczas miała podkreślać
ekscentryczność i wyrafinowanie Phibesa. Kreacja Vicenta Price'a, jak
zwykle robi wrażenie. Grana przez niego postać nie mówi, a skomplikowana
aparatura akustyczna, przez którą przemawia, ma świadczyć o geniuszu Phibesa, tak
jak skonstruowana przez niego "nakręcana orkiestra", grająca
jazz, nosząca nomen omen nazwę "Clockwork Wizards". Gdy
słychać jak maszyna przemawia głosem doktora, podczas gdy nie porusza on ustami,
nie jest to wynikiem dubbingu uprzednio nagranego głosu. Price nosił kilka
warstw charakteryzacji, która maskowała ruchy ust. Podobno aktor śmiejąc się
często podczas zdjęć, rujnował ten make-up, który musiał być od nowa nakładany.
A powodów do śmiechu miał sporo, bo twórcy podeszli do filmu z poczuciem humoru.
Cała intryga, morderstwa, są w pewnym sensie absurdalne i nie da się do filmu
podejść inaczej.
Ciekawą postacią jest też Trout, sprawiający wrażenie...
kolokwialnie mówiąc pierdoły. Na szczęście nie przerysowano tej postaci w
scenariuszu i nie ukomiczniono na siłę. Trout prowadzi standardowe śledztwo,
jest dość przenikliwy i z pomocą Versaliusa udaje mu się dojść do
konstruktywnych wniosków. Humor i groza są wyważone, tak że film nie przeistacza
się w typową komedię.
Trout, znaczy pstrąg.
Przyjemnie słucha się klasycznej ścieżki dźwiękowej,
oprócz bluesowania i jazzowania Clockwork Wizards, mamy kilka standardów z lat
20 i 30. Towarzyszą one morderstwom i tak możemy podczas jednego z nich
posłuchać numeru pod tytułem "Close Your Eyes".
Film kojarzy mi się chwilami ze słynną "Piłą". Tyle. że Phibes wykorzystuje zastosowane przez pana Zagadkę schematy kilka dekad wcześniej. Został odkryty także przez muzyków rockowych. Oprócz wspomnianego już Angel Witch, zajęła się nim znana z horrorowego image'u formacja Misfits.
Nie byłbym sobą żebym nie wspomniał o komiksiarzach. Na razie wspomnę o jednej adaptacji, gdyż Dr. Phibes pojawi się u nas dwa razy.
Scenariusz: Mel Smith, Paul Birch
Rysunki: Różni artyści
Wydawca: Blue Water Comics
Data wydania: Lipiec 2013
Nie jest to wierna adaptacja filmu. Pomimo, że poznamy te same postacie, scenarzyści dodali trochę od siebie. Rysunki, pomimo że pracowało nad nimi kilku artystów, nie powalają. Całość sprawia wrażenie "zapłać i odwal się"
Poniższą ilustrację wykonał Jack Kirby, znany rysownik z Univerum Marvela, twórca postaci Kapitana Ameryki. Nie wiadomo do czego miała służyć ta plansza, taki komiks nie powstał. Dodaję jako ciekawostkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz