Hrabia
Walpole, poważny pisarz i kolekcjoner dzieł sztuki nigdy by się nie
przyznał do napisania takiej powieści, której podobne uchodziły we
współczesnych mu czasach za nic niewarte banialuki. Trwał przecie słynny
Wiek Rozumu, mamy rok 1764. Miała być więc napisana w średniowieczu, a jedynie przez niego
przetłumaczona z tajemniczego rękopisu, datującego się rzekomo na rok pański 1529, a wydarzenia w nim opisane sięgają czasów krucjat, czyli jeszcze kilkaset lat wstecz.
Paradoksalnie powieść odniosła jednak wielki sukces, a pisarz
dożył jeszcze ekskluzywnych wydań i przekładów na inne języki. Trzecie wydanie sygnowane było już jego własnym nazwiskiem. Cóż, nie ma co się wstydzić dziecka, które przynosi sukces... Głód nadnaturalnych wydarzeń u czytelników okazał się niezaspokojony.
Akcja rozpoczyna się na tytułowym zamku, którego właścicielem jest
bezwzględny szlachcic Manfred. Nawet w posiadanie zamku wszedł w sposób nieuczciwy. Niedługo mają się odbyć zaślubiny jego
syna Konrada z przetrzymywaną podstępnie na zamku Izabelą. Niestety,
Konrad ginie straszliwą śmiercią, przygnieciony olbrzymim... szyszakiem.
Na zamku pojawia się zakuta w zbroję zjawa i to ogromnych rozmiarów.
Manfred nie przejmuje się zbytnio śmiercią syna i pragnie Izabelę mieć
jedynie dla siebie, nie bacząc na małżonkę i córkę. Tej jednak udaje się
zbiec z pomocą tajemniczego wieśniaka, który jednak jak na swój nędzny
status społeczny, dysponuje nader wykwintnymi manierami. Intryga staje
się coraz bardziej zawiła, pojawiają się nowe postacie, tajemnicze a
ciekawe... A wszystko w scenerii lochów i komnat ponurego zamczyska.
Książka zapoczątkowała zjawisko w literaturze, jakim jest powieść gotycka. Gotycyzm... utożsamiany z czasami barbarzyństwa i ciemnoty stał się określeniem tajemniczości i rzeczy przerażających, niewytłumaczalnych, a przecież fascynujących ludzi od lat.
Otranto znajduje się na samej podeszwie obcasa włoskiego buciora i faktycznie znajduje się tam okazałe zamczysko, widoczne na zdjęciu poniżej. Zamek Aragoński pochodzi z XV wieku, leży nad samym morzem. Bram Stoker wspomina o nim w jednym z opowiadań "The Lady of the Shroud".
Sama miejscowość słynie z masakry, jaką zafundowali jej mieszkańcom Turcy w XV w. Biedacy, którzy nie chcieli wtedy przejść na Islam, zostali uznani niedawno za świętych...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz