Reżyseria: Robert Capelletto
Scenariusz: Robert Capelletto
Obsada:
Scenariusz: Robert Capelletto
Obsada:
Barret Walz - Robert Pickman
Maurice McNicholas - Dr. Dexter
Tom Lodewyck - Goodie Hines
Joyce Porter - Land Lady
Tom Lodewyck - Goodie Hines
Joyce Porter - Land Lady
Na Festiwalu filmów na podstawie
Lovecrafta (Lovecraft Film Festival CthulhuCon) odbywającym się
corocznie w Portland, zaprezentowano w 2009 roku film niejakiego Roberta
Capelleto pt. Pickman Muse, będący pełnometrażowym debiutem reżysera.
Na festiwalu jak sama nazwa wskazuje promowane są produkcje oparte o
twórczość samotnika z Providence, w tym wypadku dwóch zlepionych w
całość opowiadań mistrza "Model Pickmana" i "Duch Ciemności". Poziom
prezentowanych filmów bywa różny, od całkowicie amatorskich, do
profesjonalnych. "Pickman Muse" oscyluje gdzieś po środku, ale moim
zdaniem nie powinno to być podstawą jego oceny.
Robert Pickman jest samotnym malarzem, przeżywającym do tego kryzys twórczy. Boryka się również z problemami natury psychicznej, w czym pomaga mu zaprzyjaźniony lekarz, doktor Dexter. Robert mieszka w wynajmowanym pokoiku u usiłującej go wyswatać ze swoją siostrzenicą starszej pani. Wiedzie więc raczej monotonne życie, do czasu gdy niespodziewanie odzyskuję natchnienie i zaczyna ponownie malować. Zaczyna się niewinnie, od starego gotyckiego kościoła. Obraz przykuwa uwagę handlarza sztuką. Opowiada on Pickmanowi historię innego malarza, który swoją przerażającą twórczość także zaczął nie tyle nawet od tego samego kościoła, co od dokładnie tego samego obrazu, a skończył na wielokrotnych, makabrycznych morderstwach, Goodie Hinesa. Tylko dzięki interwencji ordynatora miejscowej kliniki psychiatrycznej, wspomnianego już wcześniej doktora Dextera, nie trafia do celi śmierci, lecz do szpitalnej izolatki. Obrazy Hinesa, tchnęły prawdziwą grozą, wywołując bardzo złe samopoczucie psychiczne i fizyczne, tych, którzy przyglądali się im zbyt długo. Pickman zdaje się podążać tą samą drogą, a inspiracja dla jego obrazów nie pochodzi z tego świata. Niestety, wkrótce tajemnicze siły, które pokazały malarzowi swój świat, zaczynają domagać się za to od niego zapłaty. W tym momencie pojawia się na scenie doktor Dexter. Zszokowany podobieństwem obrazów Pickmana i Hinesa, rozpoczyna prywatne śledztwo, odwiedzając na początek tajemniczy kościół, odkrywa istnienie prastarego kultu istot, które nie powinny nigdy istnieć.
Robert Pickman jest samotnym malarzem, przeżywającym do tego kryzys twórczy. Boryka się również z problemami natury psychicznej, w czym pomaga mu zaprzyjaźniony lekarz, doktor Dexter. Robert mieszka w wynajmowanym pokoiku u usiłującej go wyswatać ze swoją siostrzenicą starszej pani. Wiedzie więc raczej monotonne życie, do czasu gdy niespodziewanie odzyskuję natchnienie i zaczyna ponownie malować. Zaczyna się niewinnie, od starego gotyckiego kościoła. Obraz przykuwa uwagę handlarza sztuką. Opowiada on Pickmanowi historię innego malarza, który swoją przerażającą twórczość także zaczął nie tyle nawet od tego samego kościoła, co od dokładnie tego samego obrazu, a skończył na wielokrotnych, makabrycznych morderstwach, Goodie Hinesa. Tylko dzięki interwencji ordynatora miejscowej kliniki psychiatrycznej, wspomnianego już wcześniej doktora Dextera, nie trafia do celi śmierci, lecz do szpitalnej izolatki. Obrazy Hinesa, tchnęły prawdziwą grozą, wywołując bardzo złe samopoczucie psychiczne i fizyczne, tych, którzy przyglądali się im zbyt długo. Pickman zdaje się podążać tą samą drogą, a inspiracja dla jego obrazów nie pochodzi z tego świata. Niestety, wkrótce tajemnicze siły, które pokazały malarzowi swój świat, zaczynają domagać się za to od niego zapłaty. W tym momencie pojawia się na scenie doktor Dexter. Zszokowany podobieństwem obrazów Pickmana i Hinesa, rozpoczyna prywatne śledztwo, odwiedzając na początek tajemniczy kościół, odkrywa istnienie prastarego kultu istot, które nie powinny nigdy istnieć.
Na film przeznaczono dość niski budżet, więc ci, którzy
wymagają wyrafinowanych wrażeń audiowizualnych powinni go sobie darować.
Ale byłbym niesprawiedliwy, umieszczając go wraz z innymi
niskobudżetowymi shitami, które pojawiają się jak grzyby po deszczu
epatując dużą ilością sztucznej posoki i cycatych laleczek. Tu niczego
takiego nie uświadczymy, fabuła opiera się na popadającym w obłęd
malarzu i badającego powód jego zachowania lekarza. Już samo to, że ktoś
jeszcze potrafi nakręcić przekonywujący horror bez tych elementów
zasługuje na pochwałę. Historia jest spójna, ogląda się ją z
zaciekawieniem. Napięcie narasta i zdąża powoli do punktu
kulminacyjnego. Bardzo ciekawym zabiegiem jest połączenie dwóch różnych
opowiadań Lovecrafta w jedną całość. Fabularnie więcej jest z "Ducha
Ciemności", tylko tam bohaterem jest pisarz, którego fascynuje ów
właśnie tajemniczy kościół, natomiast w filmie zostaje on wymieniony na
malarza będącego bohaterem "Modelu Pickmana", który budzi popłoch wśród
znajomych, decydując się pewnego wieczoru na zaprezentowanie im swoich
dzieł.
Film ogląda się w zasadzie jak teatr. Praca kamery raczej mało ciekawa i raczej nieruchliwa, widać że od strony technicznej nikt nie miał ochoty na żadne eksperymenty i wykorzystał klasyczne, proste ujęcia, parę zbliżeń w ciekawych momentach i kilka sztuczek z oświetleniem i może dobrze, bo po co przekombinować. Gra trochę drewniana, też kojarząca się z teatrem, u niektórych osobników trzecioplanowych wręcz makabryczna. Jeśli chodzi o środki przekazu totalna surowizna.
Film zdobył kilka nagród, wygrał między innymi na wspomnianym przeze mnie festiwalu w kategorii najlepsza adaptacja i myślę że całkiem zasłużenie.Co do wartości adaptacyjnych, to opowiadanie "Model Pickmana" jest tematem na oddzielną długą notkę wraz z licznymi wierniejszymi obrazami.
Film ogląda się w zasadzie jak teatr. Praca kamery raczej mało ciekawa i raczej nieruchliwa, widać że od strony technicznej nikt nie miał ochoty na żadne eksperymenty i wykorzystał klasyczne, proste ujęcia, parę zbliżeń w ciekawych momentach i kilka sztuczek z oświetleniem i może dobrze, bo po co przekombinować. Gra trochę drewniana, też kojarząca się z teatrem, u niektórych osobników trzecioplanowych wręcz makabryczna. Jeśli chodzi o środki przekazu totalna surowizna.
Film zdobył kilka nagród, wygrał między innymi na wspomnianym przeze mnie festiwalu w kategorii najlepsza adaptacja i myślę że całkiem zasłużenie.Co do wartości adaptacyjnych, to opowiadanie "Model Pickmana" jest tematem na oddzielną długą notkę wraz z licznymi wierniejszymi obrazami.
Męczeństwo ośmiornicy?
Niektórych obrazów lepiej nie oglądać.